E jak emocje

– czemu pani do nas w ogóle przychodzi? – zapytały mnie pewnego dnia dzieci – przecież jesteśmy tacy niegrzeczni…

– bo Was lubię – tylko tyle im wtedy powiedziałam.

Teraz trochę żałuję, bo mogłabym opowiedzieć im o wielu innych wspaniałych lekcjach, które dzieci na ulicy dają każdego dnia. O ich sprycie i inteligencji (bo trzeba sobie poradzić w takich sytuacjach, których nie zaznał niejeden dorosły), opiekuńczości i lojalności wobec siebie, kreatywności i twórczości… a także o energii, jaką się dzielą.

No bo to jest tak: masz lat dzieścia lub dzieści, idziesz na to podwórko popołudniem, które możesz spędzić np… leżąc? i bawisz się np. w gry podwórkowe lub probujesz sobie przypomnieć czym był sinus. Czujesz totalne wyczerpanie, gdy wieczorem, zwykle po zmroku, wracasz do domu.

A jednak jesteś bardzo szcześliwą osobą, nie wiesz, kiedy zleciał ten czas i skąd cała Twoja kondycja.

Pracujemy z dziećmi, które nie mają wiele. Nawet jeśli są ubrane w drogie ubrania, to na co dzień nie otrzymują dużo. Przecież w prezentach najważniejsze, w jakich okolicznościach są dawane, z jaką intencją. Zaopatrzenie pozbawione uczuć nie zaspokaja podstawowych potrzeb.

Ale to powoduje, że dzieci potrafią dostrzec powód do radości zawsze i wszędzie. A to ich bycie niegrzecznym to tak naprawdę czyste okazywanie uczuć i emocji, bez względu na konwenanse. To zaraźliwe, nawet wśród dorosłych.

Jeśli dawno nie śmialiście się wgłos, zapraszamy na podwórko;)

[Agnieszka]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *